gru 31 2002

Choroba - c.d.


Komentarze: 0

No więc  pojechałem w niedzielę na ostry dyżur na Banacha bo już nie mogłem wysiedzieć na tyłku. Przyjechałem tam o 18, wyszedłem pare minut po 23. Jak nie urok to sraczka. Okazuje się że chodzenie do laryngologa to po odwiedzinach marketów ulubiona rozrywka Polaków. Przede mnaą było tylko 10 osób, ale wspaniała Pani Doktor wpuszczała jeszcze przywożonych przez karetki (chwała jej za to) i symulantów (bo prosze pani, ja sie dusze). Az w koncu jakis facet ktory byl za mna powiedział wprost.. Tu każdy sie albo dusi, albo ma jakaś inną ciężka dolegliwość, bo na tym polega urok ostrego dyżuru, więc po to są numerki żeby czekać, a jak sie komuś czekać nie chce to niech idzie do domu, a nie się wpieprza przed innych. I nastała cisza :) Jak wszedłem do gabinetu to po krótkiej dignozie wyszło że mam naciek okołomigdałkowy, i wogołe Pani Doktor nakrzyczała na mnie jak mogłem dopuścić do takioego stanu. Powiedziała że jeszcze parę dni zwłoki i bym się po prostu udusił. No dzięki, piękna perspektywa...
Wbiła mi też gdzieś w okolice języka igłę, powiedziała że przynajmniej dobrze bo nia ma ropy. Dobrze to będzie jak będe mógł normalnie przełykać. Dostałem 3 antybiotyki, zakaz picia i to tyle. Antybiotyki 120 zeta, taksówka do domu 35, rewelacyjna niedziela...

wittka : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz