Archiwum 24 listopada 2002


lis 24 2002 Dzień jak każdy... A może nie...
Komentarze: 0

No i znów była giełda. W sumie to nawet oki. Wyszedłem z niej bogatszy o gadżet w postaci samochodzika sterowanego radiem, nie wiem po co, kupiony pod wpływem impulsu :)
Poza tym, wpadło parę miłych osoób i nawiązałem kontakt z sympatycznym chłopakiem handlującym DivXami.
Jak dotarłem do domu to znalazłem w sieci Adasia, oczywiście znów pogawędziliśmy trochę, i nie wiem czy on pokaże się w Wawie na święta. Raczej nie i nie jest to powód do optymizmu. Potem dowiedziałem się że drugi Adaś od tygodnia jest w Stanach i źle mu tam. Nie dziwię się, nagle zostawić szkołę, kumpli, znajomych... Ale może to jego szansa do wykorzystania ?
Potem pogadałem jeszcze z Łukaszem, odbyliśmy niesamowicie długą jak na jego możliwości rozmowę, zakręconą i dziwną ale niezwykle fajną :)
Potem jeszcze Mały... zobaczyłem jego dziwny opis na GG... nie chciał mi powiedzieć o co chodzi... tak jakby już wogole mi nie ufał... Nie to nie, i tak przeczytałem na jego blogu. Ma powód do zmartwienia.
Od paru dni jakoś dobrze gada mi się z Bartasem. Swoją drogą, jest z tego samego miasta co Adaś. Very sympatic. może odwiedzi go wcześniej MikołajHhhehheh. Z iloma to ludźmi można sobie spoko pogawędzić. Aż się od razu uśmiech pojawia na ryjku.
Odkryłem w lodówce butlę gazowanej mazowszanki, oczywiście zaanektowana przez mnie, ku ogromnemu zdziwieniu matki, bo przecież mam jeszcze jedną wodę koło łóżka. Ale ta jest z gazem i to zasadnicza różnica... Lubie niezdrowe rzeczy...
Bartas poszukuje bloga :) Właśnie teraz :) Ciekawe co powie na ten temat... Szuka twardo :)

wittka : :